Dzięki Lesław.
Sakiewka/sakiewki są na razie w sferze czysto teoretycznych rozważań
. W pierwszej kolejności muszę wykonać/zdobyć dużo pilniejsze rzeczy. No określenie "większa" okazało się oczywiście nieprecyzyjne. Nie chodzi mi o jakąś wielką sakwę dyndającą prawie do kolan
. Nie noszę przy sobie dużo rzeczy. Tam miałyby się zmieścić tylko i wyłącznie telefon+ kasa (możliwe, że kasa to też w jakimś już naprawdę maciupeńkim woreczku czy nawet kawałku materiału zawiązanego rzemykiem/sznurkiem, żeby nie siać mroku portfelem
) ew. jakiś drobiażdżek. Faktycznie najsolidniejsza by była ze skóry taka sakiewka ale najpierw chciałam po prostu rozważyć opcję materiałową.
Ogólnie to jest dla mnie niestety abstrakcja z tymi sakiewkami, dlatego tak sobie tutaj głośno myślę i o rady proszę
A moje rozważania nad sakiewką wzięły się stąd, że obecnie "jestem skłonna do utrudniania sobie życia" i miewam różne pomysły co tu jeszcze zrobić, żeby narobić się przy stroju i ekwipunku i nie koniecznie wybrać najprostsze i najpraktyczniejsze rozwiązania (co nie znaczy też, że złe
).
No i tak sobie pomyślałam co by było gdyby sobie pokusić się najpierw choćby zupełnie próbnie i tymczasowo o wymianę skórzanego paska i kaletki na wełniany pasek / krajkę + sakiewka. Czytałam trochę argumentów popierających taką wersję wyposażenia dla ubogiej kobiety (przytaczała już nie będę , aby nie zanudzać - pewnie znacie) i nie jest uznawana za mrok, więc w pewnym momencie pomyślałam, że fajnie byłoby to wypróbować. Tak jak pisałam jednak - pierwszeństwo mają inne rzeczy.
Torbę na ramię już mam od sierpnia 2013 i jak potrzebowałabym gdzieś przenieść coś niehistorycznego o większych rozmiarach to nie ma problemu.
Te inne wykroje sakiewek też poznałam, tyle, że ta z koła mi się wydała najprostsza w wykonaniu, więc o niej wspomniałam.